Imię Marty Sanchez (...) pisze Andrzej Kalinowski (Jazz Forum nr 9/2024)(..)przywołałem niedawno omawiając w JF(nr 7-8/24) nową płytę kwartetu
Davida Murraya, zwracała na siebie uwagę nienaganną techniką, kompetencją w akompaniamencie
i świetnych wyjściach solowych. Niedawno ukazała się jej autorska płyta wydana w Intakt Records.
Pochodząca z Madrytu, gdzie zdobyła klasyczne wykształcenie muzyczne, a od kilku lat
mieszkająca w Nowym Jorku, w którym kontynuowała studia pod kątem jazzu i improwizacji, w
maju 2024 wydała swój piąty album.
O ile wcześniejsze płyty, debiutancki solowy (2008) i kolejne trzy nagrała w kwintecie, to
omawianych właśnie studyjnych nagrań dokonała w trio i co jest też dowodem artystycznej
dojrzałości. Właśnie tak - artystycznej dojrzałości, odwagi i znacznej determinacji w dążeniu do
określonego celu, a jest nim niewątpliwie określenie niepowtarzalnego stylu gry oraz potrzeba
szczerej wypowiedzi. Oryginalne wyrażenie emocji i myśli, stanowi dziś o tym co najważniejsze
we współczesnej muzyce improwizowanej i co chcemy (przynajmniej piszący te słowa chce)
odkrywać w jazzie. Zakładając, że ten gatunek muzyki wciąż się rozwija, jeżeli bowiem
sprowadzimy jazz tylko do jego głównych nurtów i kanonicznych postaci, można by tę muzykę
zamknąć w muzeum i tylko polerować wystawione eksponaty.
Na szczęście jest wciąż wiele dowodów na to, że jazz tego nie chce, że się rozwija. Jednym z nich
jest płyta Marty Sanchez. Otrzymujemy jedenaście autorskich kompozycji, które już poprzez swoje
tytuły zdradzają jak bardzo mają charakter indywidualnego manifestu, dodatkowo wzmacniając
oryginalny styl Marty Sanchez. Pierwszy z nich „I Don't Wanna Live the Wrong Life and Then
Die / Nie chcę żyć złym życiem, a potem umrzeć” chyba świadczy o tym dobitnie, kolejny „3:30”
jest udaną próbą przeniesienia w obszar muzyki emocji, które towarzyszą bezsenności, kolejne:
„Prelude to Grief / Preludium do żałoby”, „The Absence of the People You Long For / Nieobecność
ludzi za którymi tęsknisz” i tytułowy „Perpetual Void / wieczna pustka” tylko utwierdzają nas w
przekonaniu, że mamy do czynienia z wyjątkowo osobistą opowieścią, i której nie chcę tu
dokładniej określać, pozostawiając czytelnikom na własną ich interpretację.
I jeszcze jedno, Marta zaprosiła do współpracy znakomitych nowojorskich muzyków, kontrabasistę
Chrisa Tordini oraz perkusistkę Savannah Harris, gra z nimi wspólnie tworząc doskonały
mechanizm – zespół, którego leaderka wnosi kompozycje i określoną estetykę, jednak już samo
wykonywanie muzyki opiera się na synergetycznym porozumieniu i dialogu. Marta Sanchez z
wrodzonym temperamentem i nieskrywaną kokieterią wtargnęła do światowego jazzu ponad
podziałami, doskonale wie, że obecność w merytorycznych mediach jest równie ważna jak sama
muzyka, a ta zbiera samo pochlebne i entuzjastyczne recenzje.