Elektroakustyczna formacja (...) pisze Andrzej Kalinowski (Jazz Forum)(..) pod przewodnictwem zasłużonego dla rozwoju muzyki improwizowanej i europejskiego jazzu, brytyjskiego saksofonisty Evana Parkera, jest propozycją dla poszukujących w jazzie form wyrafinowanych i o medytacyjnym charakterze. W trzech długich kompozycjach, przygotowanych na tę sesję przez duet Evan Parker and Matthew Wright, muzyka urzeka tajemniczością, przestrzenią i nieograniczoną inwencja improwizatorów. Otwartość formy przenosi słuchacza w mniej lub bardziej abstrakcyjne światy, wiele zależy tu od indywidualnych doświadczeń, skojarzeń i wyobraźni, dla jednych będzie to podróż na wysokie szczyty gór, dla innych patrzenie w gwiazdy, możliwości jest wiele. Obok brzmień rytualnych bębnów i dzwonków, tło całej muzyki wypełnia laptopowa elektronika, nieco zbliżona do tej, którą generuje Ikue Mori, choć o mniejszej amplitudzie oraz intensywności. Na takim elektroakustycznym i perkusyjno-elektronicznym tle odbywa się dialog saksofonu z trąbką, raz nagle urywany, by jeszcze głębiej i jakby mistycznie zabrzmiała muzyka przestrzeni, tak jest w „Al altitude”, innym razem wychodzącym na pierwszy plan muzycznych zdarzeń. W kolejnej, ponad 20-minutowej zespołowej inwencji - „Drawing Breath” - nastrój muzyki jest jeszcze bardziej dojmujący, wybija się trąbka Petera Evansa, która korzysta z bogatej palety barw charakterystycznych dla nowoczesnego jazzu ale i dokonań muzyki współczesnej, zresztą czy jest dziś jakaś granica, która ograniczałaby inwencję w improwizacji? W muzyce pojawia się teraz trans, zapętlenia i zwielokrotnienia, coraz wyraźniej słyszymy też alt Evana Parkera, który jakby w kontraście do długich dźwięków trąbki, gra szybko i rytmicznie. Za chwilę improwizatorzy zamieniają się rolami, to Evans gra teraz krótkie, porwane frazy, a Parker utrzymuje przeciągły trans stosując technikę „oddechu okrężnego”. W trzeciej kompozycji tło dotychczasowych wydarzeń – sound design - jest pierwszoplanowe. Świetną współpracę duetu: Matthew Wright i Mark Nauseef z początku uzupełnia unisono Evansa z Parkerem, które w tle elektronicznych brzmień ponownie rozpoczyna swój dialog, muzyka zaczyna wirować jak w jakimś współczesnym balecie. Płyty najlepiej słucha się w skupieniu i późnym wieczorem. Ważnym dla dobrej percepcji tego nagrania, jest też świadomość spotkania, ponad jakimikolwiek podziałami, muzyków dwóch, a nawet trzech pokoleń: Evana Parkera (1944), Marka Nauseefa (1953), Matthew Wrighta (1977) i Petera Evansa (1981).