Trzecia płyta Chris Speed Trio (...) pisze Andrzej Kalinowski (Jazz Forum)(..) wydana w Intakt Rec. nie wnosi nic nowego do wizerunku nowojorskiego saksofonisty, klarnecisty i kompozytora, ale jak on sam mówi: „oprócz odkrywania i otwierania nowych rzeczy liczy się też bezpośredniość”. Z pewnością „Despite Obstacles” należy do nagrań, w których muzycy spotykają się ze sobą i grają ponieważ to lubią. Wszystko brzmi tutaj bardzo dobrze, a porozumienie między muzykami przez cały czas pozostaje na przyjacielskim poziomie, a jednak muzyka nie porywa i należy do tych nagrań, które wymagają także od nas odpowiedniego nastroju. Otrzymujemy osiem autorskich kompozycji, z wiodącą rolą saksofonu tenorowego, niespełna 36 minut muzyki, bardzo wyciszonej i jakby celowo przytłumionej, gdy chodzi o realizację nagrania, wręcz ascetycznej, a nagranej w kameralnym wnętrzu Brooklyn Recording, NYC. Trudno oprzeć się wrażeniu, że tych osiem krótkich kawałków, to tylko materiał wyjściowy do koncertów, jakby ograny w studio przed planowanymi występami w klubach. Nawet realizacja płyty przypomina (a może wspomina), nagrania klubowe live, których tak bardzo brakowało w okresie pandemicznej izolacji, co dla muzyków żyjących i pracujących w tak intensywnym mieście jakim jest Nowy Jork musiało być szczególnie dotkliwe. Otrzymujemy od Chrisa zapis jego prywatnych nastroi i przemyśleń, mocno osadzonych w bluesie i post bopie. W ostatnim na płycie utworze „Amos”, wykonywanym w całości na klarnecie, muzyka robi się na chwilę jakby bardziej rozświetlona, liryczna, z piękną odpowiedzią na solo lidera przez kontrabasistę, jednak utwór znów kończy się zbyt szybko.