Duet słoweńskiej pianistki i portugalskiej trębaczki, (...) pisze Andrzej Kalinowski w Jazz Forum nr 1-2/2023 (...) , to wszystko gdy chodzi o kwestie narodowościowe, obie Panie doskonale odnajdują się nie tylko w muzyce ponad gatunkowej ale również, ponad wszelkimi utartymi podziałami i granicami.
Otrzymujemy niewiele ponad 40 minut niezwykle intensywnej i wysoce abstrakcyjnej muzyki, jednak dalekiej od konwencji free w jazzie. Trudno jest mi pisać o jakichś historycznych czy stylistycznych odniesieniach, choć można by ich na GROW znaleźć wiele, zarówno w muzyce współczesnej, nowej, rytualnej, nawet w odniesieniu do twórczości konkretnych muzyków, np.: Ikue Mori, Andrei Parkins czy Sylvie Courvoisier. Jest ich o wiele więcej. Tymczasem śledcza analiza tylko zakłóca przyjemność słuchania i stanowi przeszkodę na drodze poddania się wpływom imaginacji oraz wrażliwości obu pań. Cztery kompozycje autorstwa Draksler i Silva, zarejestrowane zostały podczas koncertu w ramach Copenhagen Jazz Festival, 7 lipca 2021 r. to także zapis spotkania dwóch bardzo silnych artystycznie osobowości - europejskich instrumentalistek, które wyznaczają nowe terytoria dla improwizacji w muzyce XXI wieku.
Muzyka na płycie GROW nie jest aż tak bardzo abstrakcyjna jak ją usłyszałem za pierwszym razem, ma też charakter ilustracyjny, jakby powstawała do... nieistniejącego spektaklu? Nie, to właśnie ona tworzy ten spektakl, w którym aktorkami czy raczej reżyserkami są znakomite instrumentalistki. Innym razem muzyka przybiera bardzo konkretne brzmienie - wyraźnie słyszymy jak obracają się jakieś mechanizmy, możemy nawet poczuć ich wewnętrzny rytm, a także upływ czasu, który dla naszych uszu i wyobraźni został spowolniony. Tak, obie Panie potrafią wiele, gdy chodzi o wpływ na naszą wyobraźnię i percepcję, dlatego stosunkowo krótki czas tego nagrania nie ma tu większego znaczenia. Wszystko co miało się zdarzyć zostało udokumentowane i nie brak w nagraniu ani jednej nuty czy minuty. Na ile jest to muzyka eksperymentalna pozostawiam do indywidualnej oceny, dla mnie jest naturalną konsekwencją wszystkiego tego, co w ciągu ostatnich 50 lat otworzyła w muzyce improwizacja. Doszliśmy do takiego poziomu inwencji, że wywiera ona wpływ już nie tylko na nasze emocje lecz angażuje całą naszą wyobraźnię, kreuje nastrój, określa przestrzeń i zakrzywia upływ czasu. Wszystko to, jeszcze nie całkiem dawno temu, było zastrzeżone dla wykonań partyturowych, przynajmniej aranżowanych, także tych związanych z muzyką bardziej popularną i z kreowaniem jakiejś muzycznej narracji. Na GROW, dzięki wykorzystaniu nowych technik instrumentalnych, których obie panie są mistrzyniami, a ułatwiających wydobywanie dźwięków poza skalą, będących odgłosami rezonansów, tarć, opukiwań instrumentów, jakichś brzmień jakby elektronicznych, staje się to równie intensywnym doznaniem co przy użyciu większego instrumentalnego składu. Gdy już nam się wydaje, że coś wiemy, pojawia się prosta melodia, czysta i kompetentna pianistyka, trąbka o niezwykle pięknym tonie. Nie ma co dalej pisać o muzyce. Intrygującego słuchowiska należy doznać osobiście. Tymczasem czekam na koncerty i kolejne, równie wciągające nagrania.