classical music distribution
cena 79,00 zł
lubProdukt dostepny w niewielkiej ilości.
Wysyłka w ciągu 3 dni roboczych
Darmowa wysyłka dla zamówień powyżej 300 zł!
Darmowy kurier dla zamówień powyżej 500 zł!
sprawdź koszty wysyłkiJohann Sebastian Bach - „Pasja wg św. Marka”. Jordi Savall
„Pasja wg św. Marka” Bacha przepadła bez wieści, ale wiemy, że istniała. Z dużym prawdopodobieństwem wiemy też, że nie było to dzieło oryginalne. Muzykolodzy i znawcy Bacha twierdzą, że lipski kantor skompilował ją z fragmentów wcześniejszych swoich utworów. Wiedząc to, dyrygenci przywracający Pasję publiczności, idą dwoma drogami. Jedni (np. Ton Koopman) nie mają nic przeciwko czysto spekulatywnemu charakterowi projektu. Udają, że są uczniami Bacha i dowolnie dobierają jego kompozycje do tekstu libretta, a to czego nie znajdą, sami dokomponowują. Inni - jak bohater tego tekstu, Jordi Savall - precyzyjnie składają „
Pasję wyłącznie z dzieł Jana Sebastiana.
Badania muzykologiczne, przeprowadzone w drugiej połowie XX wieku, potwierdziły, że w Wielki Piątek 1731 roku Bach zaprezentował „Pasję wg św. Marka” do tekstu Picandra. Poeta opublikował ten tekst rok później wraz ze swoim trzecim tomikiem poezji. Dziesięć lat temu istnienie „Pasji” poświadczyło odkrycie w Petersburgu późniejszej wersji libretta, użytego do nowego wykonania kompozycji. Miało ono miejsce w 1744 roku. W porównaniu ze starszym librettem tekst zawiera liczne modyfikacje, inaczej porządkuje niektóre chorały i zawiera dwie nowe arie. Dzięki tej wersji libretta mamy bardzo jasny obraz formy i treści trzeciej pasji Bacha, ale nadal nie wiemy jaką otrzymała oprawę muzyczną.
Niestety do tej pory nie natrafiono na jakikolwiek ślad oryginalnej muzyki. Po wielu latach badań większość historyków i muzykologów specjalizujących się w Bachu jest zgodna: kompozytor prawdopodobnie wymyślił i wykonał dzieło za pomocą techniki pastiszu lub parodii. Był to system używany przez Bacha przy wielu okazjach. Polegał on na tym, że Bach dostosowywał nowe teksty do innych, wcześniej istniejących swoich kompozycji o podobnym charakterze.
Już w latach 60. dwudziestego wieku dr Alfred Dürr, zauważył, że Bach ponownie wykorzystał większość chórów i arii ze swojej „Trauerode” (Oda pogrzebowa) BWV 198, wykonanej w Lipsku 17 października 1727 r. w hołdzie zmarłej Christiany Eberhardiny, królowej Polski i księżniczki Saksonii. Chór „Laß Fürstin, lass noch einen Strahl” został wspaniale przerobiony na „Geh, Jesu, geh zu deiner Pein”, i to on otwiera „Pasję wg św. Marka”, poprowadzoną wprawną ręką Jordi Savalla.
Omawiane nagranie powstało na podstawie badań, rekonstrukcji i adaptacji chórów i recytatywów, zaproponowanych przez Alexandra Grychtolika, niemieckiego muzyka i muzykologa, od lat specjalizującego się w twórczości Jana Sebastiana Bacha. Przygotowując swoją wersję Savall zdecydował, że do rekonstrukcji wykorzysta wyłącznie utwory kompozytora. Dotyczy to również chórów turbae i recytatywów, które zazwyczaj dokomponowywano lub „pożyczano” od Reinharda Keizera, współpracowania Jana Sebastiana.
Wersja Savalla podąża dokładnie za tekstem libretta z 1744 roku., który odpowiada 14. i 15. rozdziałowi „Ewangelii według św. Marka” - od namaszczenia Chrystusa w Betanii do Jego pogrzebu. Muzycznie Savall dostosował ostateczny tekst Picandera do oryginalnych prac Bacha, takich jak wspomniana wcześniej „Trauerode”, „Pasja wg św. Mateusza”, obie wersje „Pasji wg św. Jana” i liczne kantaty.
Po tym zapewne przydługim wstępie (mam nadzieję, że jednak komuś potrzebnym) pora odpowiedzieć na pytanie, czy nagranie Savalla jest satysfakcjonujące i warte tylu muzykologicznych starań? Bez wątpienia. Savall nie jest typem naukowca oderwanego od rzeczywistości. Wie dokładnie, co chce osiągnąć, w jaki sposób to zrobić i jakim artystom zaufać.
Oczywiście „Pasja Markowa” nie ma takich kulminacji jak „Janowa” i emocjonalnej głębi jak „Mateuszowa”. To konsekwencja wyboru stylu parodii do rekonstrukcji dzieła. W żadnym wypadku nie jest jednak bez polotu. Gwałtowne sceny z chórami turbae są tutaj tak żywe jak w każdej innej Pasji, podobnie jak wspaniała aria sopranistki Marty Mathéu („Er kommt, er kommt, er ist vorhanden”), w której na widok zbliżającego się Judasza, rozpaczliwie błaga ona Jezusa, aby uciekał z ogrodu Getsemani. Pod koniec dzieła słyszymy jeden z najwspanialszych fragmentów - arię tenora i chóralnych sopranów „Welt und Himmel, nehmt zu Ohren”, podniesioną tu o tercję w górę. Na uwagę zasługują też obaj tenorzy: David Szigetvári (Ewangelista) i Reinoud van Mechelen. Ten drugi ma mniejszy udział solistyczny w nagraniu, za to w arii otwierającej drugą część pasji zaśpiewał przepięknie. Moi niemieccy znajomi narzekają natomiast na wymowę Davida Szigetvári (Ewangelisty), choć bez wątpienia ma dobry głos.
Jordii Savall zadbał też o sugestywną teatralność interpretacji. Jaskrawym przykładem może być zawołanie chóru „Pfui dich...”, będące w istocie rzeczy kpiącym niemieckim prychnięciem, ilustrującym szydzenie tłumu z Jezusa mówiącego o swoim zmartwychwstaniu.
Pamiętając chóry kończące pasje „Janową” i „Mateuszową”, i porównując je z zakończeniem „Pasji wg św. Marka”, można poczuć lekkie rozczarowanie. „Bei deinem Grab und Leichenstein” brakuje intensywności „Wir setzen uns mit Tränen nieder" i „Ruht wohl, ihr heiligen Gebeine”. Jednak sposób, w jaki Picander kończy narrację, jest tutaj zupełnie inny. Ostateczna medytacja jest o wiele bardziej optymistyczna niż ta zawarta w kołysance żałobnej z „Pasji wg św. Jana”, albo płynąca z bezgranicznego żalu z zakończenia „Pasji wg św. Mateusza”. W tym kontekście umiarkowanie optymistyczna siciliana, poprzetykana potężnymi chórami, ma sens.
Reasumując, interpretacja Le Concert des Nations, chóru La Capella Reial de Catalunya pod batutą Jordi Savalla urzeka płynnymi tempami, wewnętrznym napięciem, plastyczną artykulacją i prostotą narracji. Nieliczne minusy nagrania są mniej lub bardziej subiektywne, zatem warto i należy wyrobić sobie własne zdanie.
1 szt